The North Water fabularnie stoi co najmniej poziom wyżej od dziejącego się w podobnych sceneriach Terroru. Nie mamy tutaj co prawda zjawisk paranormalnych, czy nienaturalnie białej pustyni po horyzont, ale za to jest potwór i to o wiele straszniejszy od tego z Terroru. Sam Terror był serialem niewykorzystanych szans i niespełnionych obietnic (a przecież książka dawała olbrzymie pole manewru), obiecywał wiele, a nic nie dawał. W The North Water nie ma takich obiecanek i fajewerków, jest za to namacalny lęk, rozpacz i poczucie bezsilności wobec dziejących się rzeczy. Czekam na finałowy odcinek, oby nie zawiódł.
Warto dodać, że Colin gra tutaj jedną z najlepszych ról w karierze.
Też uważam, że Colin jest przerażająco intrygujący. Serial przyciąga swoim klimatem, historią i scenografią. Szkoda, że przejdzie bez echa i to pewnie nie tylko u nas. W Stanach jest na AMC+ a niecałe 1000 ocen na IMDB świadczy, że oglądają go nieliczni. Czekam na finał!
Mam takie same odczucia. Czytałem książkę "Terror" i uważam ją za jedną z lepszych, natomiast serialowi czegoś brakowało. Brakowało realizmu i atmosfery North Water. Nie rozumiem dlaczego serial ten jest tak niedoceniony. Czy czytaliście książkę?
Książki na podstawie której powstał The North Water nie czytałem, ale nadrobię, skoro serial jest dobry. Terror D. Simmonsa bardzo lubię, to obok Hyperiona moja ulubiona jego książka. Także nie rozumiem małej popularności TNW, może promocja zawiodła?
Ok, jesteśmy po ostatnim odcinku.
(SPOJLERY)
Mam wrażenie, że był nieco skrótowy, liczyłem po cichu na konfrontację Drax-Sumner jeszcze na północy. Historii z pastorem/księdzem zbytnio nie kupuję. Jednakże intryga Baxtera i krwawa scena w magazynie wynagrodziła mi pierwszą połowę. W książce Baxter przeżywa, w serialu zaś nie pozostawia Patrickowi wyboru-jego rozbudowane knowanie sprawia, że musi zginąć, chociaż biedak do ostatniej chwili nie zdaje sobie z tego sprawy. Ostatnia scena też ujmująca, Sumner jako niedźwiedź w klatce, z dala od naturalnego środowiska.
Moim skromnym zdaniem oba byty: książka jak i serial są niezłe, jednak gdybym miał wartościować to jednak wolę serial, z różnych względów.
serio podobala Ci sie ta ksiazka? pytam bez przytyków. Pamiętam, że była akcja, ale tak raz na 100 stron i do tego opisy konserw i tego kto je przygotowywał. Mega zamulacz
Zgadzam się. Od razu nasuwa się porównanie do Terroru. Na wodach północy jest wg mnie lepiej dopracowany technicznie. Zarówno zdjęcia jak i scenografia czy „rekwizyty”. Nie wiem jak oni kręcili ten serial, ale wygląda to bardzo realistycznie.
Film "Terror" to nieporozumienie po której zraziłem się do tej tematyki filmów. Mam nadzieje, że ten film to zmieni. Akurat zima się zaczęła i spadł śnieg, to można obejrzeć
IMO końcówka lekko zawiodła, historii z księdzem też nie kupuję. Co do terroru podobał mi się tak samo jak TNW. Lubię takie seriale a że ich jak na lekarstwo to pochłaniam każdy z przyjemnością.
Nie jestem zbytnio serialowy, ale może Penny Dreadful? Pierwszy sezon niezły, drugi znakomity, trzeci słaby. Z filmów niezły jest Jak spędziłem koniec lata, The Thing (ale to zna każdy), Odrażający człowiek śniegu, Drapieżcy.
Książka "Terror" jest fantastyczna, natomiast serial nakręcony na jej podstawie to wielkie rozczarowanie. "The north water" ma to, co ma książka "Terror", a czego nie ma w jej ekranizacji - duszny, brudny klimat, zimny, męski świat pełen rywalizacji, niskich instynktów, ciężkiej pracy, alkoholu i walki z siłami natury. W pełni zgadzam się z tytułem wpisu.
W Terrorze biały niedźwiedź nie miał być zjawiskiem paranormalnym jak to ujęłaś, a uosobieniem legend i przesądów eskimoskich. Halucynajcją uczestników wyprawy i lękiem przed białą smiercią w lodach. Trudno też mówić o nienaturalnych białych pustyniach skoro takie białe, lodowe, kamienne pustkowia istnieją. Uważam, że więcej treści było w Terrorze, tylko nie podanej na tacy jak w przypadku Na wodach Północy.
Z terrorem był taki problem, że druga połowa serialu odstawała od pierwszych odcinków, a tutaj mamy równe tempo. Dzięki czemu ogląda się to jak dobry film, a nie rozwleczony na siłę serial.
aa, czyli metafora, to prawda poniekad, liczylem na prawdziwe monstrum jednak, dzieki za cynk ze nie ma watkow sci fi. W terrorze mnie meczyly monotonią.