Nic nie mam do twórczych modyfikacji klasycznej fabuły. To nawet bardziej poprawne politycznie, że tymi złymi, którzy mają dopaść dzielnego Johna Thorntona nie są rdzenni Amerykanie tylko jacyś krwiopijcy. To, że bernardyn Buck ostatecznie okazał się wilkołakiem też jakoś zaakceptowałem. Nie mogę natomiast twórcom wybaczyć tego, że zrezygnowali ze sceny wyścigu psich zaprzęgów. Może jest na wersji reżyserskiej? Wie ktoś coś?