No cóż - widocznie mamy inne wyobrażenie uroczego faceta. W książce jest cudownie naiwnym dzieciakiem, który dorasta, kiedy życie daje mu w tyłek. Bardzo lubię Lulejkę w wersji książkowej. Tutaj jest naiwnym palancikiem do końca dni swoich, nie widać tej zmiany, jaką zapisał Thackeray.