i tam jest napisane jak byk jak wygląda Jack Reacher: ma 195 cm wzrostu. Co to do ciasnej anielki ma być?
wcale nie bowiem ja nie czytałem książki i mam wyje*ane jak on tam wyglądał, mnie tam pasowało to jak Tom się wcielił w tę postać
Biorąc pod uwagę, że film jest ADAPTACJĄ wzrost z książki nie ma tu znaczenia. Co innego jeśli byłaby to EKRANIZACJA. Ludzie to jest właśnie ta zasadnicza różnica, jeśli adaptacja, to zachowany ma być główny wątek, jeśli ekranizacja, to "toćka w toćkę z książki na ekran". A mi tam dobrze oglądało się Cruise'a mimo, iż za nim nie przepadam.
Ekranizacja czy adaptacja - tak czy inaczej dla osób, które czytały chociaż kilka pozycji z całej serii istotnym jej elementem jest postać głównego bohatera. I reżyser powinien bardziej się postarać. Jeżeli nie idealnie dobrać aktora, to chociaż częściowo odzwierciedlić jego postać. Natomiast Cruise to zupełne przeciwieństwo Reachera.
Film Jednym strzałem jako film akcji jest całkiem niezły. Tylko świadomość tych różnic pomiędzy powieścią, a filmem odbija się na ocenie. Niestety. Zobaczymy jaka będzie ta część.
No tak, kapryśny Cruise;]
Nie zmienia to jednak faktu, że nawet w kapelusz jest za niski na Reachera:)
Reżyser ma gowno do powiedzenia skoro to Cruise wykupił prawa do filmu. Masz wybór oglądać lub nie.
No tak, pieniądz otwiera każde drzwi. Gdyby nie to pewnie by się nie załapał. I masz rację, każdy ma wybór - albo obejrzę albo nie.
Bardziej znamienne będzie czy za to obejrzenie zapłacisz czy nie!
Skoro "pieniądz otwiera każde drzwi", to jego brak je zamyka!
Takich przypadków jest sporo w filmach co mi się nasuwa 1sze na myśl to film Daredevil z Affleckiem gdzie Kingpina zagrał czarnoskóry aktor chociaż w komiksie był biały. Reżyser wytłumaczył to tym, że nie umiał znaleźć odpowiedniego białego aktora który mógłby zagrać dobrze tę rolę. W Kingpina wciel się Michael Clarke Duncan (już nie żyje) znany z roli Johnn'a Coffey'a w Zielonej mili. Facet miał prawie 2 metry wzrostu i zagrał Kingpina doskonale.
Miedzy ekranizacja a adaptacja roznica jest taka: ekranizacja - odwzorowanie praktycznie 1:1; adaptacja - bazowanie na pierwowzorze, mozliwosc przerobek wg wlasnego uznania. To, ze aktor byl za niski nie jest istotne, jego talent i zdolnosci byly wazniejsze
Tylko problem polega na tym że w książkach wzrost - 195 cm i waga od 99 do 120 kilo odgrywają ważną rolę w trakcie bójek, jeśli dojdzie do ekranizacji/adaptacji "Czasem warto umrzeć" to jak Cruise który ma coś koło 160 miałby zrobić kaleki z gości co mają po 2 metry wzrostu i ważą dwa razy tyle co on , chodzi o realizm
a zresztą kręcą przedostatnią część bo Cruise to już staruszek - Reacher w pierwszej powieści miał 37lat to w ostatnich pewnie właśnie z 50
Od "61 godzin" Child zwolnił tempo starzenia się Reachera. "61 godzin", "Czasami warto umrzeć", "Poszukiwany" i "Nigdy nie wracaj" ("Ostatnia sprawa" to prequel) rozgrywają się na przestrzeni jakichś 2 - 3 miesięcy. W "Zmuś mnie" Reacher ma 51 lat.
Przynajmniej nie ukrywa, że Reacher się starzeje.
Anyway, dzięki za poprawkę. ;) Muszę przeczytać resztę książek.
Powinien go zabić czy coś w tym rodzaju (starszego od niego o trzy lata, wyższego i silniejszego Joego zabił już w "Poziomie śmierci", gdy tamten miał jakieś 40 lat - wówczas Jack miał niespełna 37) bo jego siła z książki na książkę (już w "61 godzin" kreował Reachera zmęczonego) jest coraz mniej wiarygodna. Podobnie jak sex appeal.
"Muszę przeczytać resztę książek". To ile przeczytałeś"?
"Jutro możesz zniknąć", "Ostatnia Sprawa","Sprawa Osobista", "Wróg bez twarzy", "Poziom śmierci", "61 godzin" i "W tajnej Służbie". Bardzo chaotyczna kolejność, co sam odczułem, gdy po "61 godzin" przeczytałem "Wróg bez twarzy". Zupełnie inny klimat, zupełnie inny Reacher (jakby na turbo-doładowaniu). Tutaj Bolton, tutaj Key-West i Nowy Jork. Tutaj sroga zima, tutaj upał.. No i przede wszystkim zupełnie inne czasy.
Panie Kolego prosze nie rozpuszczac falszywych informacji. TOM CRUISE nie ma okolo 160 a ma 172 cm wzrostu. Te informacje sa oficjalnie i wszedzie podawane.
Wydaje mi się, że Tom Cruise mimo, że nie wygląda na 195 cm wzrostu to postać którą gra
jest chyba tak postrzegana. W scenie gdy jego bohater ucieka z więzienia Reacher obezwładnia
Espina i ubiera jego mundur. Mimo, że aktor który gra Espina ma 185cm wzrostu, a Tom Cruise 170cm
mundur, który założył ma idealnie dopasowane rękawy. Poza tym scenarzystom chyba nie umknął fakt, że
Jack Reacher posiada te 195 cm wzrostu. W scenie pościgu w radiu słychać jak Espin podaje rysopis
Reacher'a - biały, mężczyzna. Zwykle w takich sytuacjach podaje się przybliżony wzrost, wagę, wiek podejrzanych no i jak są ubrani (podobno to pomaga). Na filmie widać, że reżyser coś tam kombinował ze wzrostem Cobie Smulders ma 173 cm, a gdy stoi obok Tom'a Cruise'a wygląda na niższą. Co do argumentu, że aktor ważący około 77 kg nie może brać udziału w scenach walki z osobami ważącymi ponad 100 kg bo to nie wygląda realistycznie to przypominam, że w gatunku filmu obok słowa kryminał pojawia się słowo akcja, a jak wiadomo w filmach tego typu żadne sceny walki nie wyglądają realistycznie. To trochę tak jakby powiedzieć, że Gwiezdne Wojny to jedna wielka bujda bo dźwięk nie rozchodzi się w próżni.
Bruce Lee miał 1 cm mniej (albo 1 więcej, zależy od źródła) od Cruisea i ważył ~15 kg mniej. Także nawet jakby nie pojawiało się tam słowo akcja to waga nie ma zbyt dużego przełożenia na realizm lub jego brak.
pierd0lenie, ja mam 190cm wzrostu, ważę 77kg i nie jestem bynajmniej chuderlakiem. komuś ważącemu ponad 100kg bym wpierd0lil bez wiekszego problemu. Ale co do tego cruisea to sie zgodze. Do tej roli powinni dać kogoś większego, faktycznie dziwnie sie oglada jezeli sie wczesniej czytało ksiazke.
Spokojnie, nasze mamy, dziewczyny czy babcie oklepią go (jeżeli ważą mniej niż 100 kilo), o małych siostrach nie wspominając
To znaczy, że jeśli to jest adaptacja, to główną rolę może grać jednorożec kapkujący tęczą, a akcja może rozgrywać się wśród ludu Wikingów żyjącego na Plutonie?
Adaptacja tym różni się od ekranizacji, że nie musi być wiernym odzwierciedleniem tego co napisano w książce.
Czyli Reacher równie dobrze może być kobietą.
A jeśli chodzi o granie głównej roli przez jednorożce, to muszę Cię zmartwić, bo takie stworzenia jak jednorożce nie istnieją, więc nie ma mowy o angażu do jakiejkolwiek roli.
Zawsze może go zagrać koń z doczepionym rogiem - podobna zasada jak z Reacherem kobietą ;)
Skoro ma być inaczej to niech film nazywa się "Jake Wymiatator", a w czołówce będzie "pomysł oparty na serii". No, ale łatwiej coś wypromować jeśli bazuje na znanej marce, a i autor pewnie dostał dobry kontrakt, sprzedaż książek trochę skoczy i wszyscy są szczęśliwi mimo, że dokonało się pewne oszustwo na widzu.
Cóż, takie są skutki robienia adaptacji. Ktoś kto wcześniej czytał książkę, może czuć dość pokaźnych rozmiarów niesmak po obejrzeniu filmu. Jeśli zaś najpierw się ogląda, a potem czyta, to nie zwraca się już uwagi na wzrost, budowę ciała, kolor oczu czy włosów, bo postać wykreowana w filmie automatycznie pojawia się przed oczami.
Oszustwo, to dość mocne słowo, zważywszy na to, że nikt nikogo do oglądania nie zmusza.
Co do zmiany tytułu... no cóż... biznes is biznes, a hajsy muszą się zgadzać, więc tu w 100% się z Tobą zgadzam.
Oszustwo w sensie żerowania na fanach, którzy dostają coś innego. O ile się zgodzę, że jeśli najpierw się ogląda film, a później czyta książkę to ciężko zmienić w głowie filmowy wygląd bohatera, o tyle z treścią już takich problemów nie ma. Mnie boli kiedy postać w książce ma np. nieskazitelnie czysty charakter, a w filmie jest zła (Faramir w nieszczęśnej ekranizacji Władcy Pierścieni). Przeinaczenie czegoś o 180 stopni to dla mnie oszustwo. Kurdupel i olbrzym to jest 180 stopni ;)
Rozumiem o co ci chodzi i oszustwem byłoby to, gdyby ten film był ekranizacją.
Dlatego tworzone są adaptacje, żeby reżyser i producenci mogli przedstawić własną wizję na podstawie stworzonej już (przez autora książki) fabuły.
Książek o Jacku nie czytałam więc "kurdupel" Cruise wgl mi nie przeszkadza podczas oglądania.
Ale szczerze współczuję tym, którzy czytali, bo znam ten ból, kiedy czekając na film, chcesz dać się zaskoczyć i nie oglądasz zwiastunów, wykładasz kasę na bilet do kina, zasiadasz w fotelu, a na ekranie pojawia się morda, która kompletnie nie pasuje do tego co było w książce.
Ja też książki nie czytałem (jeszcze), film widziałem tylko ten i muszę jedno przyznać. Bójka przed barem - taki gnypek nie wygląda wiarygodnie w takiej sytuacji, zwłaszcza, że on się bije nie wykorzystując siłę i masę przeciwników, a siłę własnych ciosów.
Poza tym o jeszcze jedno mi chodziło z jednorożcem. Tytułem książek i filmów jest Reacher - to jest ten wspólny mianownik, ta cecha, że to jest adaptacja tej książki, a nie innej. Więc ta cecha powinna być wspólna dla książki i filmu, fabuła i reszta niech się różni, ale to jedno nie powinno, bo to jest podstawa tego dzieła - bohater i nazwa. To tak jakby nazwać lody o smaku coli, a smakowałyby miętą i były różowe - gdzie tu ta cola? Nie muszą się pienić, nie muszą być czarne z brązową pianką, nie muszą być płynne ale niech w smaku mają coś wspólnego z pierwowzorem, bo następnym razem w ramach cięcia kosztów wezmą Top Guna, zmienią imię głównego bohatera na Jack i nazwą adaptacją Reachera ;)
Btw. Ja z kumplem zamówiliśmy shoty bananowe. Dostaliśmy coś w kolorze maliny, a i smaku banana Toto nie miało... ;)
Sam autor powiedział, że Tom wypada dobrze w tej roli, a druga sprawa - Tom Cruise sam sfinansował sobie tą rolę, jako producent. Nikt mu jej nie proponował.
Są dwa typy autorów. Jedni zawsze będą niezadowoleni kiedy ktoś coś robi z ich twórczością, a drudzy zawsze będą zadowoleni, bo dla nich to większy zysk i/lub forma docenienia;)
Albo czytamy albo oglądamy... Reacher jest postacią do której Cruise nijak nie pasuje, ale sam Tom jest fajnym chłopcem - przynajmniej z wyglądu - i pal diabli ten wzrost, ogląda się miło.
Dzięki Criuse'owi te filmy powstają więc nie wiem dlaczego narzekacie. Poza tym Child uznał ten wybór ;P
Tak się właśnie da. Tutaj ocenia się film, nad książką polecam marudzić np. w empiku.
Nie jestem fanem TOMA CRUISE ale tez nie jestem jego antyfanem ale wku...wia mnie nazywanie go 'konusem'... Facet ma 172 cm wzrostu a jakby nie bylo wiele milionow polskich facetow tez posiada wzrost 172-175. 172 to wcale nie taki konus ;-)
Cóż, wielu polskich facetów jest konusami, co zrobisz? Nic nie zrobisz, ale twierdzenie w XXI wieku, że poniżej 175cm to pokaźny wzrost u białego mężczyzny to zakłamywanie rzeczywistości. Nie jest to ani złe, ani dobre, tak po prostu jest.
Ja mam 185 konusem nie jestem ale zawsze mi sie marzylo by miec 190-195 ale nie mozna miec wszystkiego. Nie ma lekarstwa na to ile ma sie miec wzrostu. Po prostu jeden urosnie do 175 a inny 205. Po czesci geny po czesci uj wie co... Jak juz poruszamy tematyke wzrostu i porownywanie realnego wzrostu aktora do wzrostu jego filmowego bohatera to zaraz mi sie przypomina ujowy TERMINATOR GENIZYS gdzie policja aresztuje Sarah Connor Kulie Reese'a i Arnolda i mamy te robienie zdjec kolo miary. Arnold na zdjeciu mial hehehehe 198 a Kylie ktory przez caly film byl wyzszy od Arnolda kolo miary byl nizszy o jakies 14 cm. Ah te debilizmy filmowe...