Seth Rogen odstawił kawał dobrej roboty w tym filmie, bo właściwie tylko on był na zabawny :)
Dokładnie Rogen był świetny''We didn't kill Jesus'' :D a pozostała dwójka...no cóż Lewitt miał problemy z dziewczyna i te wątki miłosne no ujdzie jeszcze ale ten murzyn Mackie mnie denerwował przez cały film ciągle te filmiki nagrywał i sie chwalił jaki to on nie bogaty , bez niego lepszy by był film.
Naćpany Żyd w swetrze z gwiazdą Dawida wrzeszczący w czasie pasterki, że to nie oni ukrzyżowali Jezusa to naprawdę kapitalny moment. Jeden z niewielu takich w tym filmie, ale właśnie perełka, dla której w sumie warto było zobaczyć. No i nawet śmiesznie się ta scena łączy z późniejszym ponownym "ukrzyżowaniem Mesjasza" :D
No i jeszcze może plusik za Pana Zielonego, to akurat była postać z pomysłem.